To był upalny, słoneczny dzień. Mały chłopiec usiadł pod drzewem, na którym dzięcioł stukał głośno mocnym dziobem w pień. Chłopiec patrzył zdziwiony na dwa bociany, które stały bardzo blisko niego. Klekotały tak głośno, że nawet nie zagłuszył ich przejeżdżający w oddali pociąg. Chłopcu było tak gorąco, że zdjął buty. Nawet nie zauważył, jak jego pies chwycił zębami jeden but i zaczął uciekać w stronę domu. w razie potrzeby wersja uproszczona: Było bardzo gorąco. Mały chłopiec usiadł pod drzewem, a nad nim dzięcioł stukał mocno w pień. Chłopiec patrzył na bociany, które stały blisko i klekotały. Nie bały się wcale przejeżdżającego pociągu, bo był daleko. Było tak upalnie, że chłopiec zdjął buty. Nagle jego pies zabrał mu jeden but i uciekł z nim do domu.
Pewnego razu Grzesiek wybrał się na ryby. Chłopiec wziął wiaderko i małą wędkę, a następnie udał się nad pobliską rzekę. Dzień był piękny - słońce świeciło, bociany łapały żaby w wodzie, a w oddali jechał pociąg. Usiadł pod drzewem, w którym dzięcioł robił właśnie dziuplę i zdjął buty. Wystarczyła chwila nieuwagi by jego ulubiony pies Burek porwał buta i uciekł z nim... Mam nadzieję, że może być :) "Beatus, qui prodest, quibus potest." Pozdrawiam M.Y.